Na przesuszenia i podrażnienia bardzo pomocne są wszelkie kosmetyki z dużą zawartością aloesu. Mi żel z aloesu uratował skórę na ramionach, która bez niego schodziła by mi jak u węża. Złagodził pieczenie i ból, oraz przyspieszył gojenie.
Żele i płyny do kąpieli/pod prysznic zwykle wysuszają mi skórę, także z radością odkryłam, że jest kosmetyk do mycia, który moją skórę pozostawia czystą i w dobrym stanie - piankę Organique. Po wypróbowania tej o zapachu pomarańczy z chili stwierdzam, że jest fajniejsza od greckiej. Na skórze pachnie równie przyjemnie jak w opakowaniu.
Mam również nowego faworyta wśród szamponów do włosów do 15 zł - Yves Rocher, Purete, Purifying Shampoo. Świetnie oczyszcza (również z piasku i morskiej soli) i nie przesusza moich włosów, zresztą już pora na dokładną recenzję, którą dodam wkrótce.
Na recenzję czeka również emulsja do opalania SPF 50 dla dzieci od Kolastyny. Mam bardzo jasną cerę skłonną do przesuszeń i ta emulsja spełniła wszystkie moje oczekiwania. Stosowałam ją jako krem na dzień, pod puder. Na noc nakładałam krem łagodzący AA Eco.
Na wakacjach często nie chce nam się poświęcać na pielęgnację tyle czasu, co zwykle, jednak naprawdę warto. 10 minut rano i wieczorem + stosowanie balsamu z filtrem na plażę i po lecie możemy się cieszyć delikatną i naturalną opalenizną bez przesuszenia lub uszkodzenia skóry. Należy pamiętać, że to jak dziś dbamy o skórę wpływa na to, jak i kiedy zacznie się starzeć ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz