Candy Cane Lane należy do zimowej linii Q4. Jest to jeden z tych zapachów, które przypominają, że firma produkująca je pochodzi z USA. Candy Cane dla Amerykanina oznacza cukrową laseczkę o smaku mięty pieprzowej - typowy element wystroju świątecznego i gwiazdkowych prezentów. Smak i zapach tych słodyczy za oceanem jest jednoznacznie kojarzony ze świętami i nietrudno zrozumieć dlaczego Yankee Candle postanowiło wprowadzić go do swojej kolekcji. Inaczej sprawa ma się z polskimi fanami YC, dla których Candy Cane Lane pachnie po prostu... klasycznymi tic-tacami ;-)
Ja w CCL czuję miętę pieprzową i nieco cukru w tle. Jest mniej kremowy niż North Pole, ale zawiera podobną - średnią - dawkę słodyczy. Nie trzeba się obawiać, że Candy Cane nas zasłodzi, wrażenia podczas palenia są przede wszystkim odświeżające. Od siebie dodam, że zapach ten bardzo mi się podoba i myślę, że nadaje się na każdą porę roku. Szkoda tylko, że ma dość słabą moc i towarzyszy nam jedynie jako przyjemna, aromatyczna mgiełka. Wolę, gdy zapach wypełnia mój pokój i zwraca na siebie moją uwagę. Co ciekawe, francuska nazwa zapachu podana na opakowaniu brzmi "Guirlande de laurier", czyli wieniec laurowy. Nie wiem, jak we Francji pachną wieńce laurowe, ale mam podejrzenie, że jednak nie słodzoną miętą :P
Sampler tradycyjnie już topię w kominku na woski zapachowe. Testowałam już tę formę zgodnie z przeznaczeniem, ale niestety się ona nie sprawdziła. O wiele mocniejszy zapach uzyskałam po usunięciu knota i wkrojeniu części samplera do kominka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz