O samej Irlandii więcej napiszę po powrocie, tutaj będzie za to o moim "kosmetykowym" spojrzeniu na Zieloną Wyspę. Prawdą jest to, co czytałam o Irlandii wcześniej - rynek i dostępność kosmetyków jest o wiele mniejszy niż w Polsce. Oczywiście można tu spotkać międzynarodowe marki typu Nivea lub Dove, ale po dokładnym przetrząśnięciu półek w Tesco nie znalazłam ANI JEDNEGO szamponu bez SLS/SLES. W końcu zdecydowałam się na Pantene Pro-V, Classic Clarifying Schampoo i musiało mi wystarczyć to, że nie zawiera silikonów. Nieco lepiej poszło mi wybieranie smarowidła do ciała, Nivea, Pure & Natural, Balsam do ciała do skóry normalnej i suchej nie jest co prawda poszukiwanym masłem, ale ma przyzwoity skład.
Większych zakupów kosmetykowych nie planuję, choć i tak zamierzam czysto hobbystycznie przejść się po drogeriach (a właściwie aptekach, w Irlandii nie ma typowych drogerii, są za to rozbudowane apteki z działem z kosmetykami). Ponadto straszliwie kusi mnie lokalny The Body Shop - niby jest kilka sklepów firmowych w Polsce, ale żaden nie znajduje się w moim mieście. Ponadto liczę na jakieś lokalne promocje ;-)