Spośród letnich owoców sezonowych brzoskwinia należy do moich ulubionych. Soczysta, nie przesadnie słodka jest idealną towarzyszką na wakacje. Niestety lato nie trwa wiecznie i szukałam wiernie odwzorowanego zapachu brzoskwiń, by zatrzymać tę porę roku ze sobą nieco dłużej. Dotychczas odkryłam idealną brzoskwinię w balsamie do ciała The Body Shop z serii Vineyard Peach, oraz w herbacie Lipton Peach Mango. Dziś dołącza do nich wosk Yankee Candle o zapachu Juicy Peach.
29 sierpnia 2014
Yankee Candle - Juicy Peach
25 sierpnia 2014
O pielęgnacji z The Body Shop
Po dłuższym ciągu wpisów poświęconych Yankee Candle dziś wracam do tematu kosmetyczno-pielęgnacyjnego ;-) Mianowicie napiszę o kosmetykach marki The Body Shop, jednej z moich ulubionych. Dwa omawiane produkty należą co prawda do jednej kategorii kosmetyków nawilżających do ciała, jednak są od siebie bardzo różne.
Pierwszym z nich jest lotion/balsam z serii Early Harvest Raspberry, pachnący po prostu malinowo. Ma lekką, wodną (ale nie wodnistą) konsystencję i wchłania się prawie do końca. Jest idealny do mniej przesuszonych partii ciała, nie zrobi również krzywdy nałożony na dekolt czy ramiona. Ja stosuję go wtedy, gdy nie mam czasu lub ochoty na "porządne" smarowanie się bardziej treściwym masłem lub kremem do ciała. Do codziennej pielęgnacji skóry normalnej jest w pełni wystarczający.
Skóra sucha pokocha jednak drugi z recenzowanych dziś kosmetyków - masło do ciała z fioletowej serii Passion Fruit o zapachu marakui. Zauważyłam już, że masła TBS zależnie od serii mają albo zbitą, faktycznie maślaną konsystencję (np. kokosowe), albo gęstą i kremową jak omawiane właśnie masło marakujowe. Mimo różnej konsystencji, wszystkie używane przeze mnie masła TBS miały podobne działanie - nawilżały i natłuszczały skórę, pozostawiając bardzo dobry efekt na wiele godzin. Informacja o konsystencji może być istotna jedynie w kontekście łatwiejszego nakładania maseł o konsystencji gęstego kremu, niż tych twardszych i zbitych. Dla mnie nie robi to różnicy ;-)
Masło Passion Fruit jest trzecim (po Shea i kokosowym) masłem od TBS, które gości w mojej kosmetyczce. Jestem pewna, że nie ostatnim, gdyż kusi mnie wiele spośród dostępnych zapachów, m. in. migdałowe i boska Chocomania.
15 sierpnia 2014
Yankee Candle - Orange Dreamsicle
Trzeba przyznać, że zapach jest bardzo ładny. Pomarańcze i wanilia dają mu świeżość i słodycz, jest soczysty i nie ma w sobie nic z ulepka. Pachnie (i wygląda) dokładnie jak olejek ze słodkich pomarańczy, który kiedyś zamówiłam ze strony Zrób Sobie Krem.
Niestety, w opozycji do pięknej kompozycji zapachowej stoi dość słaba moc. Siedzę 4 m od kominka i czuję ledwo cień zapachu. Może w mniejszym pokoju by się sprawdził, ale w moim średniej wielkości (ok 20m2) zapach niestety ginie. Wyraźnie czuć go jedynie w najbliższym sąsiedztwie kominka. Szkoda, bo Orange Dreamsicle jest najładniejszą pomarańczą od YC, jaką miałam okazję wąchać.
13 sierpnia 2014
Yankee Candle - Red Velvet
Red Velvet był jednym z pierwszych zapachów od Yankee Candle, który mnie zauroczył i drugim, który kupiłam w słoju. Już sam kolor wosku jest piękny - głęboka, elegancka czerwień. Zapach opisany jest jak marzenie każdego łasucha ;-) Red Velvet został już wycofany z polskiej dystrybucji, choć nadal można go dostać w wielu sklepach i na allegro. W USA pozostaje normalnie dostępnym zapachem, zmieniła się jedynie szata graficzna etykietki.
Dla mnie Red Velvet pachnie biszkoptem z kremem. Gdy go czuję wyobraźnia podsuwa mi smakowite obrazy ciasta z czerwoną (truskawkową?) galaretką na jasnym spodzie, przełożonym grubą warstwą jasnego kremu śmietankowego. Sam zapach nie zawiera nut owocowych, ale całość zapachu sprawia, że właśnie na takie ciasto ma się ogromną ochotę ;-) Samego ciasta Red Velvet nigdy nie jadłam, ale jeśli pojawi się okazja, to na pewno spróbuję.
Średni słój z illumą pali się idealnie. Nie wymaga kombinowania z folią czy zapałkami. Rozpala się do ścianek w regulaminowe 3 godziny. Mam RV jeszcze w kilku woskach, ale poważnie rozważam zrobienia małego zapasu, gdy pojawią się znów na allegro. Świeca pięknie prezentuje się nocą, dzięki illumie wyglądając jak pachnący słodko lampion. Nadaje każdemu wnętrzu niesamowity klimat.
12 sierpnia 2014
Yankee Candle - Blissful Autumn
W Blissful Autumn czuję przede wszystkim dojrzałe gruszki z przyprawami, na kształt musu owocowego w kruchym cieście. Jest niesamowicie smakowity, ale nie przesłodzony. Faktycznie pachnie jesienią, ale taką rześką, słoneczną i kolorową jesienią. W piekarniku dochodzi ciasto z gruszkami a kuchnia pachnie słodkimi przyprawami. Są zapachy odświeżające, są uspakajające... ten jest po prostu pyszny i natychmiastowo poprawiający humor. Wystarczy rozpalić świecę by pojawiła się nachalna myśl o pójściu na targ, kupieniu kilograma gruszek i ukręceniu czegoś przepysznego ;-)
Jak widać na zdjęciach wspomagam swoją średnią świecę dodatkowymi "knotami" z zapałek, gdyż świeczka ma niestety skłonności do tunelowania. Liczę na to, że to tylko problem z tym konkretnym egzemplarzem i gdy kupię duży słój, to ten będzie się już palił bez problemów :-)
11 sierpnia 2014
Yankee Candle - Napa Valley Sun
O słynnej Napie naczytałam się wystarczająco dużo zachwytów, by przy pierwszej okazji bez namysłów kupić wosk. Naklejka na wosku obiecuje spokojny, relaksujący zapach, w sam raz na letnie popołudnie.
Zapach ma dobrą moc i trwałość. Wsypałam do kominka naprawdę niewiele wosku, ale zapach wypełnił pokój (ok 20m2) i część korytarza. Nie jest on killerem, ale nie jest to w żadnym wypadku wada. Moim zdaniem moc i trwałość zostały optymalnie dobrane do tego zapachu, stworzonego jako przyjemne tło dla leniwych, letnich popołudni z kieliszkiem wina w dłoni i książką :-)
Szczerze polecam polować na ten wosk, pojawia się on od czasu do czasu na allegro. Nawet jeśli nie zakochacie się w nim natychmiast, to warto go mieć w swoich zbiorach - jest idealny, gdy chciałoby się przywołać zapach relaksu, komfortu i bezpieczeństwa.
9 sierpnia 2014
Yankee Candle - Cranberry Pear
Do zakupu nowości Q3 od Yankee Candle przymierzałam się odkąd tylko pojawiła się zapowiedź zapachów na jesień. Najbardziej nakręciłam się na Cranberry Pear i Wild Fig i gdy tylko Q3 trafiło do sklepów pobiegłam się odpowiednio zaopatrzyć :-) Dzisiejszy wpis poświęcony jest pierwszemu z tych zapachów.
Na sucho w kompozycji zapachowej dominuje kwaskowata żurawina, pozostawiając słodycz gruszki gdzieś w tle. Warto się nie zrażać pewnym podobieństwem do dość ostrego Cranberry Ice, gdyż tuż po roztopieniu się wosk znacznie łagodnieje ujawniając kremową gruszkę. Zapach jako całość kojarzy mi się ze szkolnym sklepikiem w podstawówce, który wypełniały aromaty kolorowych żelków owocowych, landrynek w wielkim słoju i owocowych sorbetów sprzedawanych w woreczkach. Nie zrozumcie mnie źle - w tym zapachu nie ma ani grama chemii, niemniej przywodzi mi na myśl słodkie wspomnienia z podstawówki ;-)
7 sierpnia 2014
Yankee Candle - Buttercream
Producent reklamuje nową formę wosków jako "easy clean". Trudno mi ocenić, czy zastygły wosk "słoiczkowy" faktycznie łatwiej opuszcza miseczkę kominka - w moim kominku miseczka ma płaskie dno i wosk nadal potrzebuje kwadransa w zamrażarce, by dać się wydobyć z kominka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)