29 listopada 2015

Małe podsumowanie

Dzisiejszy wpis stanowi swego rodzaju podsumowanie mojej dwuletniej zabawy z zapachami. Służy on bardziej mojej ciekawości, niż czemukolwiek innemu, niemniej... może komuś się mój naklejkowy zeszyt spodoba ;)

Pierwsze dwa woski - Pink Sands i Lilac Blossoms - kupione 28.10.2013

Wypróbowanych zapachów:
Yankee Candle - 91 (w tym 13 dodatkowo w świecy) 
Kringle Candle - 10
WoodWick - 1

Naklejek zebranych: 117





26 listopada 2015

Yankee Candle - Cassis

Dzisiejszą recenzję zacznę od wyznania, że porzeczkowy Cassis paliłam już jakiś czas temu. Zdjęcie zostało zrobione, wosk wypalony, a ja wciąż odkładałam ten wpis na później, być może licząc na to, że kupię wosk ponownie, a moja opinia ulegnie zmianie. Nie kupiłam i nie uległa, za to od premiery Cassis minął już prawie rok i najwyższy czas coś na ten temat napisać


Nie zrozumcie mnie źle - to nie jest ZŁY zapach. Nie ma w sobie po prostu nic szczególnego. Producent zapowiada czarne porzeczki, aromat świeży i kwaskowaty. A co otrzymujemy? Jakieś owocki, niekoniecznie czarne porzeczki. Ani słodkie, ani kwaśne, po prostu nijakie. Do tego moc zapachu jest rozczarowująca, paląc 1/3 - 1/2 wosku w średniej wielkości pokoju czułam zaledwie mgiełkę, cień.


Generalnie cały Q1 2015 okazał się dla mnie nijaki. Niby każdy z tych zapachów jest przyjemny - owocowy Cassis, kremowy Shea Butter, świeży Aloe Water - jednak żadnemu z tej trójki nie udało się mnie zauroczyć. Na szczęście reszta roku obfitowała w interesujące nowości - summa summarum jestem z niego bardzo zadowolona i z pewną niecierpliwością czekam na Q1 2016 oraz najbliższe limitki! ;-)

23 listopada 2015

Yankee Candle - Sugared Apple

Yankee Candle jest bardzo nierówne, jeśli chodzi o zapachy jabłkowe. O ile "rozgrzane" jabłuszko w typie Tarte Tatin czy Red Apple Wreath wychodzi im jak należy, o tyle surowe Sweet Apple... już nie bardzo. Do kolejnego jabłkowego zapachu podeszłam więc z pewną rezerwą.


Zgodnie z opisem producenta Sugared Apple pachnie słodkim, soczystym jabłkiem oprószonym cukrem i wanilią. Muszę przyznać, że jabłko to pachnie naprawdę przyjemnie i realistycznie, mimo wspomnianego cukru nie jest ani trochę przesłodzone. Samej wanilii nie czuję, natomiast obecna jest tu ta sama nuta co w Angel's Wings - mleko w proszku ;) Całość jest nieźle wyważona i trudno się dziwić, że Sugared Apple należy do najbardziej lubianych zapachów na chłodniejszą połowę roku.


Jabłuszko w wosku ma moc dobrą w kierunku bardzo dobrej. Podejrzewam, że również w świecy pachnie zadowalająco - może jeszcze się o tym przekonam osobiście.

18 listopada 2015

Yankee Candle - Macintosh Spice

Pierwsze co przyszło mi do głowy gdy odpaliłam kominek z woskiem Macintosh Spice było to, że jest to nieco surowsza wersja Red Apple Wreath. Czuję kwaśne, twarde jabłka z cynamonem. Sam Macintosh od Yankee Candle dla wielu osób pachnie chemicznie i możliwe, że również tu poczułabym sztuczność, gdyby nie cynamon, który uwielbiam. Równoważny od kwaskowatość owoców i dodaje odrobinę ciepła całej kompozycji.



Jest to rzadki przypadek, gdy w wosku czuję dokładnie to, co w opisie zawarł producent - kruche, kwaśne jabłuszka i cynamon. Zapach jest przyjemny, choć prosty i bez śladu głębi. Bardziej pod tym względem podoba mi się wspomniany już Red Apple Wreath, który pachnie jabłkami rozgrzanymi, parującymi i słodkimi - jak jabłkowy mus prosto z garnuszka.



Wobec tego wszystkiego z radością stwierdzam, że dostępny u nas Red Apple Wreath pokonał sprowadzony z USA Macintosh Spice. Kwaśne jabłuszko mi się podoba, jednak nie będę za nim wzdychać. Odpada mi więc kolejne chciejstwo, dla którego prawdopodobnie musiałabym się nieco nagimnastykować, również finansowo ;)


15 listopada 2015

Yankee Candle - Milk & Cookies

Po dłuuuugiej nieobecności (coś w tym jest, że im dłuższa przerwa, tym trudniej się zmobilizować do działania) wracam na bloga z recenzją kolejnego zapachu z jednej z moich dwóch (obok Festive) ulubionych kategorii: Food & Spice. Zapach ten nie ma co prawda w nazwie żadnego "Christmas", ani "Santa's", jednak nieodparcie kojarzy mi się ze świętami i moim zdaniem na tę porę roku jest najlepszy. Poznajcie Milk & Cookies od Yankee Candle!



Opis producenta: The milky goodness of freshly baked sugar cookies with vanilla and warm spices. - Wosk powinien zatem pachnieć mlekiem i ciasteczkami w cukrze, z nutą przypraw. A co czuję ja? Mleko w proszku i ciasteczkową, leciutko gryzącą wanilię, z nutą maślanego kremu w tle. Milk & Cookies stanowi dla mnie połączenie Christmas Cookie od Yankee Candle i Creme Brulee od Kringle Candle... z odrobiną Angel's Wings, ale tylko jeśli chodzi o mleko w proszku. Całkiem smakowity zapach na zimę, choć dla niektórych może okazać się za mocny i za słodki.

Nie wiem, czy jeszcze kiedyś do niego wrócę. Wciąż wydłuża mi się lista zapachów do wypróbowania, a że od kilku miesięcy skupiam się na wypalaniu zapasu wosków, samplerów i świec, to testowanie nowości jakoś zeszło na drugi plan. Niemniej jeśli ktoś lubi smakowitości w woskach, powinien być z Milk & Cookies zadowolony ;)

2 sierpnia 2015

Yankee Candle - Mango Peach Salsa

Dzisiejszy wpis będzie wyjątkowo jak na mnie aktualny, gdyż pod lupę biorę jeden z dwóch zapachów miesiąca na sierpień - Mango Peach Salsa. Drugi z zapachów miesiąca - Pineapple Cilantro już opisywałam jakiś czas temu.


Mango Peach Salsa pachnie słodko i soczyście owocowo, ja wyczuwam w nim głównie mango. Wolałabym, gdyby czuć było więcej brzoskwini, ale i bez tego zapach jest bardzo przyjemny. Nie zakochałam się w nim, ale wosk w kominku sprawił mi sporo frajdy. Jest to jeden z tych zapachów, które w mig przywołują skojarzenia z latem, słońcem i beztroską. Wystarczy otworzyć na oścież okno w słoneczny dzień, wpuścić ciepłe powietrze i zrelaksować się. Nie wyczuwam w Mango Peach Salsa imbiru i pieprzu, choć dla niektórych osób są to dość wyraziste akcenty.


Wosk ma moc bardzo dobrą, choć mnie ostatnio interesują bardziej świece i zastanawiam się, jak byłby wyczuwalny w słoju... Pozostaje mi tylko wybrać się do sklepu i przekonać się osobiście ;)

31 lipca 2015

Yankee Candle - Wild Fig

Długo zabierałam się do napisania recenzji wosku Wild Fig. Przyznam się, że cała kolekcja Q3 2014 nie wywołała u mnie szybszego bicia serca. Żaden spośród zapachów Indian Summer nie trafił należycie w mój gust i choć nie mogę powiedzieć, że są nieładne, to... miłości nie było. Stąd też figa jest pierwszy zapachem z tej kolekcji, który zagościł z moim kominku.


Wild Fig jest przyjemnym, słodkim zapachem drzewka i owocu figi. Nie ma szczególnej głębi, nie czekają nas w nim żadne niespodzianki. Przez cały czas palenia pachnie tak samo - figą. Jest ładny, ale nie ma w sobie nic, co by mnie przy nim zatrzymało na dłużej. Ot - jeden z wielu zapachów, które można kupić, wypróbować i uznać, że temat jest odhaczony. Moc ma dobrą, jest wyraźnie wyczuwalny ale nie dusi.


Jeśli mam porównywać figi, to o wiele ciekawsza jest Figowa Femme Fatale od Partylite. Tu też bazą zapachu jest owoc figi, jednak w odróżnieniu od Wild Fig zapach ten składa się z czegoś więcej, niż tylko z bazy. Jest jakby przydymiony, słodko-gorzki i niejednoznaczny. Nic dziwnego więc, że należy do bestsellerów marki. Nie wątpię, że jeszcze do niego wrócę... w odróżnieniu od Wild Fig, z którym już się raczej nie spotkam. Yankee Candle ma prawdziwą mnogość asortymentu i zwyczajnie szkoda mi czasu na coś, co jest tylko "okej".



27 lipca 2015

Yankee Candle - Cappuccino Truffle - Tarte Tatin

Wczoraj zaprezentowałam Wam zapachy przygotowane przez Yankee Candle na trzeci kwartał 2015 rok (Q3), a dziś postanowiłam cofnąć się nieco w czasie i poświęcić chwilę zapachom Q2 2015. Seria Q2 nosi nazwę Cafe Culture i jak można się łatwo domyślić w jej skład wchodzą zapachy kawiarniane. I tak mamy Cappuccino Truffle o kolorze głębokiej czekolady, szarlotkowy Tarte Tatin oraz drożdzówkowy Pain au Raisin. Pierwsze dwa zapachy miałam już w swoim kominku, natomiast Pain au Raisin wciąż czeka na swoją kolej.






Cappuccino Truffle może być zapachem, który o wiele lepiej prezentuje się w świecy, niż w wosku. Świeca oraz wosk zapachowy na sucho pachną cudownie bogato czekoladą z odrobiną kawowej goryczki. Tym bardziej z rozczarowaniem przyjęłam, że w wosku czekolada z kawą ulotniły się bardzo szybko i ich miejsce zajęła... spalenizna? Jeszcze mi się nie zdarzyło, by połówka wosku nie wytrzymała czasu palenia jednego tealighta (~ 4h). Stearynowy koszmarek chwilowo wyleczył mnie z myśli o zrobieniu zapasu wosków. Bardziej prawdopodobne jest, że kupię świecę, ale to dopiero gdy wypalę do końca mój duży Whoopie Pie.




Rozczarowanie Cappuccino Truffle w pełni wynagrodził mi drugi z testowanych przeze mnie zapachów Q2. Tarte Tatin jest pyszny! Przypomina mi Be Thankful, o którym pisałam tutaj. Ma takie same jabłkowo-ciastowe nuty i jest równie udany. Obłędny, realistyczny zapach szarlotki rozniósł się po całym mieszkaniu, a trwałością zapachu nie odbiegał od standardu Yankee Candle. Na pewno jeszcze do niego wrócę! ;)

26 lipca 2015

Yankee Candle - Madagascan Orchid

Jakkolwiek nigdy nie byłam "kwiatowa", tak muszę przyznać, że ostatnio zaczynam mieć swoich faworytów również w tej dziedzinie. Polubiłam Lilac Blossoms, A Child's WishTulips i Garden Sweet Pea, a dziś... także Madagascan Orchid, która z miejsca została moim numerem jeden spośród zapachów Yankee Candle na trzeci kwartał 2015 roku.



Linia Q3 o nastrojowej nazwie Out of Africa zaoferowała nam prawdziwą różnorodność. Mamy tu kwiatową Madagascan Orchid, owocowy (ale bynajmniej nie płaski) Serengeti Sunset, piżmowy Egiptian Musk oraz "męski" Kilimanjaro Stars. Musze przyznać, że każdy z tych zapachów jest udany, choć doszły mnie słuchy o bardzo delikatnej mocny Egyptian Musk. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza jeśli lubi się zapachy wyraziste, wypełniające sporą przestrzeń.


A wracając do Madagascan Orchid... Jest po prostu piękna. Nie jest tak świeża jak A Child's Wish ani lekko mydlana jak Garden Sweet Pea. Pachnie jak rozgrzany słonecznym dniem ogród, gdy wieczorne powietrze niesie dominujący zapach kwiatu orchidei. Nie wyczuwam żadnych obcych nut, żadnych perfum, kosmetyków ani dodatkowego cukru. Nie wiem co prawda jak pachną orchdee z Madagaskaru, ale łatwo jestem skłonna uwierzyć, że właśnie tak. Pod względem mocy zapach jest wyrazisty, ale nie trzeba się obawiać bólu głowy. Dla mnie kwiatowy ideał.

21 lipca 2015

Yankee Candle - Pina Colada

Pina Colada od Yankee Candle od samego początku kusiła wizją spełnienia wakacyjnych marzeń. Czy jest coś bardziej kojarzącego się z letnim drinkiem niż kokos i ananas? Przy pierwszych upałach w tym roku postanowiłam wypróbować wosk i przekonać się, na ile mój apetyt na lato zostanie zaspokojony.


Muszę przyznać, że Pina Colada spodobała mi się bardzo. Niekoniecznie trafiła do kategorii must-have (w końcu jest jeszcze o wiele łatwiej dostępny Pineapple Sunset od Kringle Candle, bardzo mocny w daylightcie), ale na pewno dostarczyła mi sporo frajdy. Moc zapachu w paleniu jest bardzo dobra, nie miałam żadnych zastrzeżeń. Kokos jest kremowy, ananas soczysty, a całość nieprzesadzona, naturalna i bardzo apetyczna. Spodoba się osobom lubiącym zapachy sezonowe... lub po prostu drinki 0 kalorii ;)

19 lipca 2015

Yankee Candle - Tulips

Bohater dzisiejszego wpisu należy do najbardziej charakterystycznych i popularnych zapachów Yankee Candle. Mimo mnogości zapachów kwiatowych w ofercie firmy nie sposób go pomylić z jakimś innym. Charakterystyczne świeże, wodne nuty sprawiają, że jest to zapach idealny na wiosnę i lato. Poznajcie Tulips! ;)



Zapach ten najczęściej kojarzony jest z kwiaciarnią, świeżym bukietem stojącym w wodzie. Jest bardzo dobrze wyważony, leciutko słodki ale przyjemnie "chłodny". Ostatnio należy do moich ulubionych towarzyszy na wiosenny i letni poranek.


Pod względem mocy Tulips jest prawdziwym killerem. 1/3 wosku lub 1/4 samplera w kominku potrafi wystarczyć na 3 tealighty, i to przy otwartym oknie balkonowym. W odpowiedniej ilości jest nieprzytłaczający ale wciąż bardzo dobrze wyczuwalny. Nie obraziłabym się, gdyby mój mini zbiór świec wzbogacił się właśnie o ten zapach :)

5 lipca 2015

Yankee Candle - A Child's Wish

Dzisiejszy wpis poświęcę zapachowi, który był w promocji w maju. Przyznam się, że dopiero dwa miesiące temu kupiłam go w wosku po raz pierwszy. Powody były dwa. Po pierwsze przy pierwszym, zimowym jeszcze wąchaniu na sucho wydał mi się jakiś... nieokreślony. Po drugie wszędzie spotykałam się z opiniami, że jest w paleniu bardzo słaby. Nie zachęcało mnie to więc do eksperymentów... aż do maja. Uznałam, że można zaryzykować wydając te niecałe 6 zł i kupić go w promocji, tym bardziej że przy wiosennej aurze A Child's Wish naprawdę dużo zyskuje.


Może mam dobry pokój do palenia, a może wrażliwy węch ale A Child's Wish czuję naprawdę dobrze. Nie wciska się może w każdy kąt pomieszczenia, ale jest porządnie wyczuwalny. Po dwóch wypalonych woskach postanowiłam kupić jeszcze dwa samplery i zrobić z nich małą świeczkę hand made w słoiczku po Snowflake Cookie. I tu też się nie rozczarowałam, bo małą świeczkę A Child's Wish też czuję! ;-)


Teraz o samym zapachu... Dla mnie jest trochę herbaciany a trochę słodko-kwiatowy. Bardzo przyjemny w tle, pasujący zarówno o poranku jak i wieczorem. Już wiem, że będzie częstym gościem w moim domu, przynajmniej do jesieni.

4 czerwca 2015

Yankee Candle - Pineapple Cilantro

Lubię ananas, zarówno w smaku jak i w zapachu. Miałam już kiedyś ananasowe mydełko (paradoksalnie bez nut mydlanych!) i był to dotychczas mój niedościgniony wzór jeśli chodzi o zapach czysto ananasowy, bez dodatków a'la pinacolada. Ten drugi wariant też lubię, ale pinacoladę już mam zarówno w wersji Yankee Candle jak i Kringle Candle, więc szukałam czegoś innego. Marzył mi się soczysty, świeży ananas pachnący latem. I... dostałam go.


Pineapple Cilantro miał pachnieć ananasem, kolendrą i kokosem. Nie wiem jak powinna pachnieć kolendra, ale nie wyczuwam w tym wosku nic poza ananasem. Idealnym, słodkim, słonecznym ananasem. Zapach jest przepyszny, nie zabija słodyczą ani intensywnością. Jego moc oceniam na 4+/6 - wyczuwam go bardzo dobrze nawet przy otwartym oknie, ale nie jest killerem. Mi to odpowiada, bo w zeszłym roku mocne zapachy poszły u mnie w odstawkę, gdy tylko zaczęły się letnie upały.


Serdecznie zapraszam do przetestowania, zwłaszcza że w sierpniu będzie on zapachem miesiąca i będzie można upolować go ze zniżką ;-)

19 kwietnia 2015

Yankee Candle - Bahama Breeze

Do Bahama Breeze wracam po długim czasie. Jest to kolejny wycofywany zapach, który lubię i któremu bardzo chciałam poświęcić wpis na tym blogu. Na allegro i w sklepach wciąż można dostać woski w kształcie tart i słoiczków.



A pachnie... jak wakacje. Słoneczne, beztroskie, bogate w drinki z parasolką wakacje ;-) Taki zapach mógłby mi towarzyszyć na urlopie all inclusive w jakimś bajecznym miejscu. Według producenta pachnie ananasem, grapefruitem i mango. Ja czuję przede wszystkim ananas, natomiast mango jest gdzieś tam w tle, nadając całemu zapachowy gładkości. Bahama jest słodka, ale nie mdła. Świeża, pyszna, relaksująca. Absolutny must have dla wszystkich miłośników zapachów owocowych. Nie rozumiem, dlaczego podjęto decyzję o wycofaniu go z rynku. Trudno będzie znaleźć równie udany zamiennik.


Moc zapachu jest dobra z plusem. Nie jest to killer, ale jest wyraźnie wyczuwalna. Idealnie komponuje się ze świeżym zapachem napływającym przez uchylone okno. I ten kolor wosku... ;-)




18 kwietnia 2015

Yankee Candle - Chocolate Layer Cake

Chocolate Layer Cake, czyli po prostu "torcik" szybko stał się legendą i czekoladowym przedmiotem pożądania wśród miłośników zapachowych świec i wosków. Edycja limitowana świec rozeszła się w mgnieniu oka i wkrótce jedyną nadzieją na zdobycie tego zapachu stał się rynek "z drugiej ręki" i... allegro, gdzie wciąż pojawiają się świece i samplery sprowadzone z USA, z pominięciem dystrybutora europejskiego. Właśnie na allegro kupiłam swoje dwa samplerki. Kusiło mnie więcej, ale postanowiłam nie szaleć.



Moje pierwsze wrażenia po rozpakowaniu przesyłki pocztowej było takie, że CLC należy do najmocniejszych zapachów, z jakimi miałam do czynienia. Samplerki już na sucho wypełniły (ba, przeniknęły na wylot) kopertę, w której do mnie dotarły. Drugą rzeczą, jaką zauważyłam było podobieństwo torciku do Whoopie Pie, który wciąż mam w dużym słoju. Wiem, że dla innych może wydawać się bardziej kremowy/mniej lub bardziej słodki/etc, ale dla mojego nosa zapachy te są bardzo zbliżone. Cieszy mnie to, bo uniknęłam kolejnej pokusy w świecy ;-)


Samplery łamię na ćwiartki i topię jak wosk w kominku. Ćwiartka CLC wystarczyła na dwa tealighty. Co więcej, po dwudniowej nieobecności w domu nadal czułam czekoladę w moim pokoju. Takie wsiąkanie zapachu we wnętrze zdarzyło mi się pierwszy raz i potwierdziło moje pierwsze wrażenie odnośnie dużej mocy tego zapachu.

Recenzję piszę po zużyciu pierwszego z samplerów. Drugi wciąż na mnie czeka i powstrzymuje mnie przed zerkaniem, czy wciąż jest na allegro. Niemniej Wam życzę powodzenia w polowaniu na torcik, bo warto.

15 kwietnia 2015

Yankee Candle - Loves Me, Loves Me Not

Do słynnych "stokrotek" przymierzałam się długo. Wiedziałam, że to wycofywany zapach i jeśli chcę się z nim zapoznać, to mam ostatni moment. Wosk w moich zapasach leżał od paru miesięcy, ale nie miałam na niego ochoty zimą. Wreszcie słońce zaczęło mocniej grzać, zrobiło się wiosennie i przy otwartym oknie wrzuciłam do kominka pół wosku.



I... Czuję łąkę. Bardziej zarośniętą zielskiem, niż rozkwieconą. Nie wiem, jak pachną stokrotki, ale to co przebija się w Loves Me, Loves Me Not to... mlecze ;-) Żółte, lekko gorzkie w zapachu mlecze. Zapach koniec końców jest zupełnie inny niż się spodziewałam, ale nadal ciekawy. Można zamknąć oczy i wyobrazić sobie łąkę, źdźbła traw łaskoczące w policzek i ciepło promieni słonecznych na powiekach. Sielanka.


Nadal jednak moim numerem jeden wśród kwiatowych zapachów od Yankee Candle jest Tulips, którym poświęcę jeden z następnych wpisów ;-)

28 marca 2015

Yankee Candle - Red Apple Wreath

Red Apple Wreath jest jednym z ostatnich zimowych zapachów, jakie planuję w najbliższym czasie zrecenzować. Nie oznacza to bynajmniej, że jest zapachem nieciekawym ;-) Z opisu producenta wynika, że powinnam czuć w nim słodkie jabłka, cynamon, orzechy i syrop klonowy. Ja czuję jabłka z cynamonem, a dokładniej jabłkowy mus z cynamonem, taki rozgrzany i prosto z garnka. Czasem sama przygotowuję owocową masę do szarlotki i ten wosk pachnie dokładnie tak.


Moc Red Apple Wreath w wosku jest bardzo dobra, na pewno nie zawiedzie nikogo. Mijająca zima była już drugą, którą sobie umilałam tym zapachem, a to z mojej strony najlepsza rekomendacja, bo szybko się nudzę ;-)


27 marca 2015

Yankee Candle - Garden Sweet Pea

Dzisiejszy zapach miałam okazję testować w wosku i w samorobnej świeczce przetopionej z dwóch samplerów. W obu wersjach Garden Sweet Pea jest bardzo intensywny i... przyjemny. Lekko wiosenny, kwiatowy. Niektórzy wyczuwają w nim mydło, na szczęście dla mnie te mydlane nuty są bardzo słabe.


Jest to jeden z tych zapachów, o których trudno mi napisać coś konkretnego ponad to, czy mi się podobają, czy nie. Słodki groszek trafił w mój gust, ale nie charakteryzuje się niczym szczególnym. Ma bardzo dobrą moc, w wosku potrafi wręcz przydusić, więc należy go sobie ostrożnie dawkować. Z całą pewnością polecam go na nadchodzącą wiosnę ;-)


Garden Sweet Pea potwierdza, że zapachy kwiatowe to nie moja ulubiona kategoria. Poza Tulips i Lilac Blossom żadna z kwiatowych kompozycji od Yankee Candle mnie nie oczarowała. W kolejce czeka jeszcze Loves Me, Loves Me Not i ma szansę przełamać schemat, o czym zamierzam się przekonać już wkrótce ;-)

24 marca 2015

Yankee Candle - Season of Peace

Choć wygląda na to, że zima została już tylko wspomnieniem, to dzisiejszy zapach pochodzi z kolekcji zimowej. Staram się zamknąć tę porę roku na dobre i wykańczam zachomikowane zapasy wosków. Wszystkie moje poprzednie recenzje odnosiły się do zapachów, które mniej lub bardziej polubiłam i... dzisiejsza nieco przełamie schemat ;-)



Season of Peace powinien pachnieć śniegiem, świeżością i piżmem. Ja czuję miętę i... mydło. O ile miętowe zapachy należą do moich ulubionych, o tyle mydlane powodują u mnie lekkie mdłości i ból głowy. Niestety. Po jednorazowym paleniu SoP musiał znaleźć sobie nowy dom. 


Już wąchając go przez folię miałam lekkie obawy, czy nie będzie mydlano i mdło, jednak zapach wydawał się na tyle subtelny, że zaryzykowałam. Wosk miał jednak na tyle dobrą moc, że w tej kombinacji nut zapachowych okazał się zwyczajnie za intensywny. Season of Peace jest więc idealnym zapachem dla miłośników świeżości, mydła i czystego prania ;-)

WoodWick - Vineyard Nights

Mój dzisiejszy wpis pojawił się na blogu po dłuższej przerwie. Jest on jednak istotny również z innego powodu, gdyż jest to recenzja zapachu od WoodWick, marki debiutującej na tej stronie. Postanowiłam zacząć poznawać firmę od wosku, choć świece (zwłaszcza te o zapachach drzewnych z "męskiej" linii) też mnie zauroczyły. Jednak nie wszystko naraz...



Na pierwszy raz wybrałam zapach Vineyard Nights. Opis producenta brzmi następująco:
"A smooth blend of red vine accord with bright notes  of plum, green fig, and a base of warm musk". Zatem powinnam czuć śliwkę i zieloną figę na bazie piżma z nutami winnymi. A co czuję? Ciacho. Może jest tam trochę piżma, ale to przede wszystkim słodkie ciasto owocowe (śliwka?). Nie jest to zapach wielowymiarowy, ale na pewno bardzo smaczny. Zdecydowanie bardziej zasługuje na etykietkę gourmand niż na owocową.



Moc zapachu jest bardzo dobra. Wosk ma kremową strukturę i błyskawicznie rozpuszcza się w kominku, choć na sucho nie jest miękki. Bez trudu wypełnia zapachem sporą przestrzeń (pokój, dłuuugi korytarz, sięga aż do kuchni). Na pewno sięgnę po inne zapachy od WoodWick, a koniec końców może skuszę się na świecę. Kusi mnie drewniany knot, choć czytałam opinie, że palenie tych świec jest dość głośne i niektórym trzaskanie może przeszkadzać. Przekonam się osobiście ;-)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...