17 listopada 2014

Yankee Candle - Merry Marshmallow

Merry Marshmallow znam od dawna. Wypaliłam średnią świecę, miałam parę razy wosk. Na kilka letnich miesięcy o nim zapomniałam i dopiero wieść, że zapach ten jest wycofywany pobudził mnie do działania. Zaopatrzyłam się w trzy woski i jednym z nich cieszyłam się wczoraj. 

Normalnie chcąc zatrzymać przy sobie na dłużej zapach wycofywany kupiłabym świecę, ale... Merry Marshmallow w świecy pachnie inaczej, niż w wosku. Nie ładniej, nie brzydziej, po prostu inaczej. I można się rozczarować, będąc zakochanym w zapachu znanym w wosku. Dla mnie świeca pachnie tak, jakby ktoś wymieszał składniki znane z wosku zapachowego, ale w nieco innych proporcjach. Dla mnie to wyklucza ponowny zakup świecy - pierwszą wypaliłam, nie powiem, że na siłę, ale... drugi raz jej nie kupię. Być może trafiłam na jakiś "odmienny" egzemplarz świecy, jednak nie zamierzam ponownie ryzykować.


Bardzo żałuję, że zapach ten jest wycofywany. Moim zdaniem to jeden z najładniejszych zapachów od Yankee Candle z kategorii waniliowo-kremowo-słodkich. Jest tak przytulny i "puchaty", że mogłabym go wąchać cały czas, ale niestety zostały mi już tylko dwa woski zapachowe ;-) Trzeba będzie zrobić jeszcze jedno zamówienie, bo nie wyobrażam sobie zimy (i świąt!) bez tego uroczego aromatu. Nie znam żadnego innego zapachu, który mógłby mi zastąpić Merry Marshmallow. Fireside Treats (i Ghostly Treats) są jednak zupełnie inne.




14 listopada 2014

Yankee Candle - Peppermint Bark

Ostatnio testuję głównie zapachy dla mnie nowe, woski będące w mojej małej kolekcji od dawna, ale trzymane "na później". Stwierdziłam, że oszczędzanie ich nie ma najmniejszego sensu, gdy większość zapachów da się zdobyć ponownie, a ja nie jestem jednak typem chomika i rosnące zbiory mi ciążą ;-)


Od wczoraj relaksuję się przy wosku Peppermint Bark, ale dopiero dziś zwróciłam uwagę na opis tego zapachu stworzony przez Yankee Candle. I o ile bożonarodzeniowe miętowo-czekoladowo-cukrowe laseczki nie wzbudziły moich wątpliwości, o tyle wspomniany w opisie "wintergreen" już owszem. Po pierwsze: nie czułam w tym zapachu nic roślinego, a po drugie zaintrygowało mi, co to jest za roślina. Po krótkich poszukiwania doszłam do tego, że angielski wintegreen to nic innego jak a) ogolna nazwa roślin pozostających zielone całą zimę, i b) starzęśla, czyli po prostu jemioła. Usatysfakcjonowana świeżo zdobytą wiedzą raz jeszcze wwąchałam się w stopiony wosk i... nadal nie czułam w nim ani grama roślinki :D 



Peppermint Bark przypomina mi North Pole. Jest tak samo miętowo-waniliowy, mniej słodki niż Peppermint Cocoa i bez nuty białej czekolady obecnej w White Chocolate Mint. Ciekawa jestem, jak wypadnie w porównaniu z Candy Cane Lane, które zamierzam wypróbować w najbliższym czasie. Jedno wiem na pewno - bardzo lubię miętę w zapachach Yankee Candle i na pewno sięgnę też po miętowy Peppermint Twist od Kringle. Zaskakująco pasują mi one na chłodniejszą połowę roku.

Przy najbliższej okazji kupię wosk ponownie, ale nie będę szaleć, żeby mieć go już natychmiast. Może kiedyś pomyślę nad świecą... ;-)


12 listopada 2014

Yankee Candle - Paradise Spice

W niewielu zapachach zakochuję się od pierwszego niuchnięcia, częściej topię wosk raz, drugi i dopiero wtedy zaczynam myśleć nad świecą. Samych zapachów od Yankee poznałam już prawie 80 i jednocześnie kupiłam dotychczas zaledwie 11 świec. Większość zapachów, które mi się spodobały jest przyjemna, często kupuję wosk ponownie, ale musi być w tym aromacie coś szczególnego, żeby zaczęła rozważać większy format :D Paradise Spice ma w sobie to coś.


Zapach ten obecnie wycofywany jest z polskiej sprzedaży i coraz trudniej dostępny w świecach. Mi udało się "ustrzelić" świecę z drugiej ręki, w dobrej cenie i bez kosztów przesyłki, bo z tych samych okolic ;-) A co do tego, czym on pachnie... Ja czuję kremowe banany, dobrze przyprawione, ani trochę mdłe. Zapach jest słodki, smakowity i relaksujący. Przywołuje myśli o wakacyjnym deserze wsuwanym gdzieś przy basenie. Unikatowe są same banany, nie mam żadnego innego wosku/świecy, która by nimi pachniała (wciąż czekam na okazję, by przetestować Banana Cream Pie od Kringle Candle). Lubię banany, a Paradise Spice przy każdym paleniu powoduje u mnie chętkę na te owoce zapiekane w cieście... Yummy!

Świeca z illumą pali się ładnie, równo i bez żadnych problemów. Mam nadzieję, że wystarczy mi na długo ;-)


11 listopada 2014

Kringle Candle - Frosted Cake


Moją dzisiejszą recenzję zapachu Frosted Cake od Kringle Candle zacznę od tego, że jestem wielką fanką Red Velvet od Yankee Candle. Jako, że jest to zapach wycofywany, to ucieszyłam się bardzo, gdy w wąchanym w sklepie Frosted Cake wyczułam znajome nuty... Kringlowe ciacho jest biszkoptem z bitą śmietaną - słodkim, ale nie aż tak, jak Red Velvet. Sięgnęłam po daylight, bo z doświadczenia już wiem, że palą się ładnie i pachną zadowalająco. Zresztą, zawsze następnym razem mogę kupić wosk ;-)


Frosted Cake nie rozwija się w żaden sposób podczas palenia. Cały czas jest to ten sam wilgotny biszkopt z warstwą bitej śmietany. Smakowity tak, że aż się człowiek robi głodny. Zapach nie jest tak mocny jak Red Velvet, ale możliwe, że to kwestia wyboru formy. Wosk jest jednak intensywniejszy, niż daylight.

Dla mnie FC to jeden z najładniejszych zapachów od Kringle Candle. Na pewno na stałe zagości w moim domu :)




10 listopada 2014

Yankee Candle - Lake Sunset

Lake Sunset poznałam dość późno, bo po 8 miesiącach mojej przyjaźni z woskami zapachowymi. Nie wiem jak to się stało, zwłaszcza że jest to zapach dostępny w polskiej dystrybucji i nie wymaga polowań na allegro i szukania tego zapachu z drugiej ręki. A byłoby czego szukać, bo... jest to jeden z najładniejszych i najbardziej uniwersalnych zapachów Yankee Candle. Z moich doświadczeń wynika, że podoba się niemal wszystkim ;-)


Jest słodkawy, ale nie ulepkowaty, łagodnie pudrowy, lekko perfumowy i świeży. Moim zdaniem to taki zapach unisex, z jednej strony kobiecy, a z drugiej z łatwością mogę go sobie wyobrazić w kominku należącym do mężczyzny. Czuję kwiaty i piżmo. Dla mnie to idealny zapach na samą końcówkę lata, gdy dni wciąż są długie, ale wieczorami czuć już w powietrzu chłód. Jest w nim coś nostalgicznego... co sprawia, że zaskakująco pasuje też do listopadowej pory, którą mamy w tej chwili. Jest przyjemnie uspakajający i kojący, mi pomaga się zrelaksować po długim dniu. Bardzo pasuje mi na wieczór.


W wosku zapach jest wyraźnie wyczuwalny. Chciałabym bardzo świecę, ale wstrzymam się jeszcze kilka tygodni, bo ostatnio trochę mnie poniosło z zakupami (nie tylko zapachowymi) :D Zresztą, na dniach wrzucę też pachnące podsumowanie ostatnich tygodni i być może zdjęcia całości mojego zbiorku. Muszę się ogarnąć, bo ostatnio się rozleniwiam troszkę ;)


7 listopada 2014

Yankee Candle - Peppermint Cocoa

Przy okazji najnowszej recenzji zapachu od Yankee Candle pokażę Wam mój nowy kominek Petal Bowl. Dotarł do mnie wczoraj, właśnie używam go po raz drugi i jestem zachwycona! Kominek jest solidnie wykonany, ma pojemną miseczkę mieszczącą z łatwością cały wosk/sampler i do tego jest prześliczny. Wybrałam dla siebie kwiatek w kolorze czerwonym, choć wahałam się poważnie, czy nie wziąć kremowego. Oglądałam w sieci też inne kolory i wszystkie są urocze ;-) W porównaniu z nowym kominkiem stary już zupełnie wygląda na taki do wymiany.



A dziś u mnie pachnie Peppermint Cocoa - "The irresistible aroma of rich, steaming hot cocoa with a peppermint twist warms the soul". Czekałam z tym zapachem do pełni jesieni, bo idealnie wpasowuje się w aurę chłodu i słoty, uprzyjemniając atmosferę. Jest to jeden z tych zapachów, który w najbrzydszy jesienny dzień potrafi poprawić nastrój i sprawić, że człowiek jeszcze bardziej kocha swój dom ;-) Czuję w nim posłodzone kakao Deco Moreno i waniliową miętę. Zapach jest wyrazisty, bardzo mi się podoba. Nie jest to może kandydat na świecę, ale w gruncie rzeczy niewiele zapachów zachwyca mnie do tego stopnia (na szczęście?). Chętnie jednak kupię ponownie wosk, bo mimo wielu miętowych zapachów stworzonych przez Yankee Candle jest to chyba jedyny, w którym mięcie towarzyszy kakao. Połączeń mięta + wanilia o różnym stopniu słodyczy jest o wiele więcej.





5 listopada 2014

Yankee Candle - Grapevine & Oak

Robiąc w październiku mały zapas wosków Lake Sunset, dorzuciłam do zamówienia dwa tealighty Yankee Candle - Grapevine & Oak i November Rain. Byłam ciekawa tych zapachów, ale jednocześnie nie miałam pewności, czy mi się spodobają ;-) Opisywane są jako męskie, a tu na dwoje babka wróżyła, jedne mi się podobają, a drugie ani trochę. Zrezygnowałam więc z większej formy i kupiłam tealighty, idealną formę do spróbowania. Nie palę ich zgodnie z przeznaczeniem, bo wtedy nie pachną, ale wrzucam zawartość foremki tealighta do kominka i topię jak wosk zapachowy. Jeden tealight kosztuje na allegro 2,50-3,50 zł.


Dziś będzie o pierwszym z nich, Grapevine & Oak. W opisie zapachu wymienione są nuty winne, drzewne i cytrusy. Ja czuję winorośl, drzewo i... lekki aromat choinki :D Może to te cytrusy, które zmieszane z drzewem dają iglaki. Najważniejsze jest jednak to, że zapach jest bardzo ładny. Wosk pachnie delikatnie, ale w przypadku tego typu zapachów to dla mnie zaleta. O ile ciastka i czekoladę lubię czuć w całym mieszkaniu, to zapachy odświeżające wolę w delikatnym wydaniu, bo by mnie przydusiły. Generalnie jestem zadowolona z zakupu.









Grapevine & Oak jest pierwszym "męskim" zapachem od YC, który przypadł mi do gustu. Miałam wcześniej Drift Away, ale okazał się dla mnie o wiele za intensywny i mnie przytłaczał. W sklepie wąchałam Midsummer's Night i mnie odrzucił, Midnight Oasis był ładniejszy, ale nadal wolę taki zapach na moim mężczyźnie, a nie w całym domu. Lekko męski jest Beach Wood, ale nie porwał mnie on na sucho, niemniej może jeszcze go przetestuję, skoro jest wycofywany. Przyjemne drzewno-męskie zapachy ma Kringle Candle, ale to odrębna bajka i temat na osobny wpis ;-)


3 listopada 2014

Yankee Candle - Be Thankful

Przygotowując składniki do dzisiejszej szarlotki pomyślałam, że zrobię sobie odpowiedni klimat do pieczenia. A jaki zapach nadaje się do tego lepiej, niż aromat złociście wypieczonego ciasta z kruszonką, wypełnionego aromatem pieczonych owoców z rozgrzewającymi przyprawami? Taki jest Be Thankful, który już przez folię zapowiadał prawdziwą ucztę dla zmysłów.


Tym razem mam nie wosk zapachowy, a sampler. Ponieważ zaopatrzyłam się kilka tygodni temu w odpowiedni świecznik do samplerów, postanowiłam dać mu szansę jako świeczce zapachowej. Na sucho pachniał bardzo intensywnie i liczyłam, że po rozpaleniu wyczuję choćby przyjemne "ciastkowe" tło. Niestety, rozpalony sampler nie pachnie. Zapach czuć dopiero przy nachyleniu się nad płomieniem. Z tego powodu zrezygnowałam z palenia świeczki zgodnie z jej przeznaczeniem i, starym dobrym sposobem, odłamałam kawałek by wrzucić do kominka zapachowego jak wosk. 


Dopiero wtedy Be Thankful pokazał, za co mogę być mu wdzięczna :D Zapach ciasta rozniósł się szybko po całym pokoju. Yankee Candle kolejny raz udowodniło, że samplery jako świeczki są najsłabszym jego produktem. Z drugiej strony, samplery topione w kominku nie odbiegają mocą zapachu od wosków, a przecież są o wiele większe i nieznacznie droższe. Warto o tym pamiętać w przypadku robienia zapasów danego zapachu, szczególnie, gdy zapach ten jest już wycofywany lub niedostępny w innej postaci (vide moje samplerowe zapasy Blissful Autumn i Tulips) ;-)

A teraz idę piec!


1 listopada 2014

Yankee Candle - Ghostly Treats - Halloween 2014

Halloween, Halloween i po Halloween ;-)

Świąteczny wieczór umila mi pięknie rozpalona świeca Paradise Spice, a tymczasem wracam dziś do zapachu, który towarzyszył mi wczoraj i przedwczoraj: Ghostly Treats. Zapach wydany przez Yankee Candle w okolicy ostatniej nocy października zasługuje na osobny wpis, mimo tego, że do złudzenia przypomina on znany dobrze Fireside Treats (nawet nazwa sugeruje podobieństwo). Oba te zapachy przywołują na myśl pianki marshmallows, watę cukrową i wanilię. W zasadzie poza przeuroczym średnim słoikiem Ghostly Treats, nie widzę powodu, by kupować GT, gdy akurat zniżkowym zapachem miesiąca był FT. 


Wosk ma w sobie coś takiego, że im dłużej się go pali, tym bardziej mi się podoba. Rok temu miałam dwa podejścia do Fireside Treats, tym razem też tuż po odpaleniu Ghostly nie byłam pewna, czy to na pewno mój zapach... ale po pół godzinie topienia, gdy przyzwyczaiłam się do specyficznej nuty tła, myślałam już czy by jednak nie kupić tej świecy. Powstrzymało mnie tylko to, że czekałam właśnie na odbiór dużej Paradise Spice, a jestem sama ze sobą umówiona na jedną świecę w miesiącu ;-)

A tak wygląda komplet tegorocznych świec halloweenowych od Yankee Candle. Wszystkie są piękne, choć najpiękniejsza jest Candy Corn, z uwagi na barwione, a nie malowane szkło. Idealnie się sprawdza jako lampion.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...