Dzisiejszą recenzję zacznę od wyznania, że porzeczkowy Cassis paliłam już jakiś czas temu. Zdjęcie zostało zrobione, wosk wypalony, a ja wciąż odkładałam ten wpis na później, być może licząc na to, że kupię wosk ponownie, a moja opinia ulegnie zmianie. Nie kupiłam i nie uległa, za to od premiery Cassis minął już prawie rok i najwyższy czas coś na ten temat napisać
Nie zrozumcie mnie źle - to nie jest ZŁY zapach. Nie ma w sobie po prostu nic szczególnego. Producent zapowiada czarne porzeczki, aromat świeży i kwaskowaty. A co otrzymujemy? Jakieś owocki, niekoniecznie czarne porzeczki. Ani słodkie, ani kwaśne, po prostu nijakie. Do tego moc zapachu jest rozczarowująca, paląc 1/3 - 1/2 wosku w średniej wielkości pokoju czułam zaledwie mgiełkę, cień.
Generalnie cały Q1 2015 okazał się dla mnie nijaki. Niby każdy z tych zapachów jest przyjemny - owocowy Cassis, kremowy Shea Butter, świeży Aloe Water - jednak żadnemu z tej trójki nie udało się mnie zauroczyć. Na szczęście reszta roku obfitowała w interesujące nowości - summa summarum jestem z niego bardzo zadowolona i z pewną niecierpliwością czekam na Q1 2016 oraz najbliższe limitki! ;-)
Ja mam dopiero jego palenie przed sobą, ale na zimno pachnie mi jak zielona roślina, nie jak owoc. Zobaczymy jak to będzie w paleniu. Liczę, że jednak się polubimy, choć swoją premierę będzie miał dopiero za jakiś czas. No cóż, zbliżają się święta i raczej nie w głowie mi teraz będą takie wakacyjne kompozycje zapachowe. :)
OdpowiedzUsuńSwoje spotkanie z Cassis miałam latem i choć było... ok... to pozostanie on dla mnie przygodą na jeden wieczór ;)
UsuńZgadzam się z Twoja opinią, nic szczególnego. Owoce trochę kwaśne, mało ciekawe, kolor niezły, ale to nie wystarcza, żeby zrobić z wosku coś wyjątkowego.
OdpowiedzUsuńKolor faktycznie ciekawy, zwłaszcza w świecy, ale to nie wystarcza bym pomyślała o zakupie. Szkoda, bo zapach naprawdę miał potencjał.
UsuńOstatnio wszędzie je widzę! Chyba kiedyś skuszę się aby kupić :)
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG:)
Mnie właśnie dwie recenzje na innych blogach skłoniły do tego, by w końcu napisać o Cassis ;) Podoba mi się Twój blog, zwłaszcza makrofotografia.
Usuń